sobota, 28 marca 2015

Prolog

Witam wszystkich, którzy znaleźli chwilę, aby tu zajrzeć. Jest to moje pierwsze opowiadanie, więc mam nadzieję, że wybaczycie mi masę błędów.
Teraz muszę was też ostrzec że jest to w pewnym sensie znane wam za pewne Dramione jednak to Hermiona jest główna bohaterką tej historii. Nie zdziwcie się, więc, że Draco będzie odgrywał tu mniejszą rolę.
A teraz zapraszam na Prolog - życzę miłego czytania.

Liv

Ps. Zachęcam do obejrzenia zwiastuna który znajduje się w lewej kolumnie :)

***



Młoda dziewczyna stała na śliskim, kamiennym podłożu. Wokół niej fale z ogłuszającym hukiem rozbijały się o skaliste zbocza. Porywisty wiatr targał jej brązowe loki na wszystkie strony. Z ciemnych chmur, wiszących nisko nad jej głową zacinał rzęsisty deszcz. Doskwierający chłód dopełniał przerażający krajobraz tego miejsca. Z lekko rozchylonymi, sinymi od zimna wargami, wpatrywała się w górująca nad nią wieże. Wiele razy wyobrażała sobie to miejsce, lecz rzeczywistość mroziła krew w żyłach. Ciemna budowla ciągnęła się wysoko w górę, a jej wierzchołek ginął w burzowych chmurach. Gdzieniegdzie widać było znaczne ubytki spowodowane zapewne walkami, które miały tu miejsce w dalekiej przeszłości. Uroku nie dodawali też wszechobecni Dementorzy, którzy sprawiali, że dookoła czuć było tylko chłód, smutek i rozpacz.
Z otępienia wyrwał ją delikatny dotyk na ramieniu.
- Jeśli nie chcesz to nie musisz tam wchodzić. – wyszeptał czarnoskóry mężczyzna, stojący tuż za nią. Wzięła głęboki oddech, aby jej głos zabrzmiał pewnie, tak jak sobie obiecała. Jest teraz wsparciem dla przyjaciół i nie może stchórzyć. Wiele razy jej życie wisiało na włosku, a jednak udawało się jej wyjść cało z opresji. Dlaczego więc teraz czuje lęk? Przecież tym razem nic jej nie grozi, a zwłaszcza ze stojącymi za nią ludźmi. Ma tylko wejść i wyjść. To takie proste.
- Wszystko w porządku.- powiedziała, a jej głos nawet nie drgnął. Tak jak chciała. – Możemy iść.
I ruszyli. Dwóch starszych mężczyzn poszło przodem, wskazując drogę trójce nastolatków, w głąb tej przerażającej budowli zwanej Azkabanem. Poruszali się pewnie, wzdłuż ciemnego i zimnego korytarza. Ich kroki odbijały się echem od murowanych ścian.
Cel wizyty, był równie nieprzyjemny jak to miejsce. Było to, co prawda zadanie jej przyjaciół, mocno ściskających teraz jej obie dłonie. Jako Aurorzy mieli wiele zadań. Jedne bardziej niebezpieczne, a drugi mniej. Ta wyprawa zaliczała się do tej drugiej grupy, jednak była znacznie mniej przyjemna. Doprowadzanie różnego rodzaju złoczyńców do więzienia to jedno, a gruntowne upewnianie się, czy aby na pewno są martwi, to drugie. Tym razem chodziło właśnie o to drugie. Dodatkowo różniło się od innych i to właśnie, dlatego dziewczyna zdecydowała się towarzyszyć przyjaciołom.
Zastanawiać was może jednak, po co sami aurorzy mieliby stwierdzać każdy zgon w tej dziurze, w której tak na marginesie, jest tu cała masa trupów w ciągu paru dni. Odpowiedź jest prosta. Jak przystało na czarodziei mających ścisłe powiązania z czarną  magią, potrafili oni upozorować śmierć tak, że zwykły czarodziej nie był by w stanie rozpoznać oszustwa, a Aurorzy którzy odbyli specjalne szkolenia, wręcz przeciwnie. Nie obejmowało to, co prawda zwykłych złodziejaszków i innych takich, którzy trafili tu za drobne przestępstwa, a czarnoksiężników, którzy dysponuja dużą mocą.
Ten przypadek, był jednak jak już wspomniałam inny.
Gdy wreszcie uporali się z wspinaczką po długich, ciemnych schodach, w mroku, rozpraszanym jedynie przez dopalające się już pochodnie zawieszane na ścianach, ujrzeli grube, mosiężne drzwi.
Jeden ze starszych mężczyzn wyciągnął przed siebie różdżkę i po wyszeptaniu kilku, tylko jemu znanych zaklęć, drzwi się otworzyły. Ku zaskoczeniu nastolatków nie zobaczyli za nimi ciasnego pomieszczenia, ale kolejny korytarz. Ten jednak był znacznie szerszy, a po jego bokach znajdowały się kraty, co parę stóp przedzielone murem. I tu koszmar tego miejsca miał swoje centrum. Szli powoli, spoglądając raz po raz na zamkniętych w celach ludzi. Brudni, przerażeni lub na wpół martwi. Szaleńcy śmiali się i wyciągali ręce w ich kierunku. W ich oczach obłęd mieszał się z bólem. Płacze, jęki i błagania odbijały się echem od ścian.
Szatynka mocniej ścisnęła dłonie przyjaciół. Jedyne, o czym teraz marzyła to wydostanie się stąd jak najszybciej.
Po ciągnącym się w nieskończoność czasie, dotarli na miejsce. Ich oczom ukazało się ciało starszej kobiety. Wyglądała jakby miała ze sto lat, a doskonale pamiętali ją jeszcze sprzed paru miesięcy. Piękną, zadbana i młodą. Teraz jej białe włosy, brudne i poplątane, leżały rozsypane na podłodze. Jej ciało okryte było cuchnącą, podartą szmatą w szaro białe paski. Oczy miała otwarte szeroko, ale bez wyrazu. Puste.
- Narcyza Malfoy, osadzona w Azkabanie za popełnione zbrodnie pod rozkazami Lorda Voldemorta. Czy można stwierdzić zgon? – zapytał głośno, czarnoskóry mężczyzna.
Ciepłe dłonie opuściły dziewczynę. Czarnowłosy chłopak, a właściwie już mężczyzna, podszedł do ciała osadzonej. Zaraz za nim podążył jego rudowłosy przyjaciel. Obaj wyciągnęli różdżki w stronę ciała i równocześnie zaczęli szeptać zaklęcia. Po chwili zgodnie kiwnęli głowami i wyszli. Zadanie wykonane. Wszyscy ruszyli w kierunku wyjścia. Dwa kroki za nimi szła wspomniana szatynka - Hermiona Granger, pogrążona w myślach.
I wtedy jej wzrok przykuły znajome szare, zimne oczy. Patrzyły na nią nie z pogardą, ale z nadzieją. Tliła się w nich ta iskierka tego tylko uczucia. Nie zatrzymała się, tylko delikatnie pokręciła głową, a nadzieję zastąpiła pustka. 
Iskierka zgasła.

niedziela, 15 marca 2015

Witam !

Cześć i czołem !
Wreszcie się zebrałam w sobie i założyłam bloga. od dawna chodził mi taki pomysł na opowiadanie po głowię, więc teraz postanowiłam to zrealizować :D
Blog miał ruszyć 1 marca co prawda ale różnego rodzaju problemy mi to uniemożliwiły.
Teraz już jestem i pragne was poinformować, że data premiery przewidziana jest na 29 marca!
Mam nadzieję, że wam się spodoba. Serdecznie zapraszam !

Liv